Podjęłam decyzję. To znaczy podjęłam ją w zeszłym roku. Wprowadzam nową markę, markę ślubną.
Decyzja nie była łatwa, ale po wielu rozmowach, między innymi podczas warsztatów w Szczecinie, uznałam, że zdecydowanie muszę to zrobić.

Tra ta ta ta, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ale udało się i to w zamierzonym czasie, czyli na Targi Ślubne w Poznaniu, które odbyły się 15. 01. 2017.

Przyznam, że to były pierwsze moje targi i długo się zastanawiałam nad tym, co tu zrobić by wyróżnić się z tego tłumu wystawców. Zdecydowałam się wprowadzić to, o czym zawsze marzyłam: parawany z mchu. W przyszłości mają też służyć jako tło dla młodej pary. Muszę przyznać, że 10 m2 mchu zrobiło wrażenie i pozwoliło mi wyróżnić się tłumu.

 


Podpowiem Wam kilka zasad, o których myślę budując swoje stoisko targowe. Oczywiście nie musicie się z tym zgadzać, może się też okazać, że sama zmienię zdanie za kilka lat, ale… Na dzień dzisiejszy wygląda to tak:

Spójność stoiska – pamiętajcie, że nie da się pokazać wszystkiego na kilku metrach, przeładowanie stoisk to moim zdaniem duży błąd.
Nie robić barier, tzn. odpuściłam ladę na stoisku, żadnej ściany między nami a zwiedzającymi targi.
Być jak klienci, czyli nie było pięknych błyszczących szpilek i balowych sukien, ale proste ubrania i trampki (na obcasie).
Nawiązanie dobrego kontaktu – to dało się uzyskać dzięki nowej formule stoiska, czyli nasza “Przymierzalnia bukietów ślubnych”.
Bardzo mi zależało na tym by z ludźmi rozmawiać, a przymierzalnia bukietów dała tę możliwość – były żarty, uśmiechy, wspólne zdjęcia. Pomogło i to, że dziewczyny mogły wejść do środka stoiska i zobaczyć siebie z bukietem w lustrze.

Nie ukrywam, że przymierzalnia nie jest moim pomysłem. “Ukradłam” go za pozwoleniem Łukasza Krytkowskiego z Zielonego Kombinatu, który kilka miesięcy wcześniej, podczas naszej rozmowy nad tym projektem mówił o takim rozwiązaniu. Jak widać warto rozmawiać i wspierać się. Dziękuję Ci Łukasz, że znalazłeś też czas by przyjechać i pomóc nam.

A, zapomniałabym: mężczyzna na stoisku, który zagaduje panny młode – to był strzał w dziesiątkę. Należy dopisać jako punkt piąty 😉 Jakiekolwiek są Wasze plany, nie zapominajcie o tym by rozmawiać i szukać nowych, ciekawych alternatyw na to by zaistnieć – warto! I trzymajcie kciuki za nowy projekt.

 

 

 

O autorze

Katarzyna Greta Grondkowska

Dyplomowana Mistrzyni Florystyki, właścicielka szkoły florystycznej Gretaflowers. Od wielu lat działam na rynku polskim szkoląc kolejne pokolenia. Na swojej ścieżce rozwoju florystycznego czerpałam z doświadczeń i mądrości moich nauczycieli. Andreas Faber, Gregor Lersch, Robert Miłkowski, Mariola Miklaszewska, Doreen Sider to moi przewodnicy w drodze do miejsca, w którym aktualnie jestem. Gretaflowers Szkoła Florystyczna to nie tylko szkoła, nie tylko kursy, nie tylko miejsce zdobywania wiedzy, ale także spotkanie z człowiekiem, wymiana doświadczeń, dzielenie się rozwiązaniami.