czyli Florysta za obiektywem dla dobra branży
W maju miną dwa lata od dnia, kiedy na Forum Kwiatowym ukazał się pierwszy artykuł z mojego cyklu “Florysta za Obiektywem.” Pisałam wtedy o tym, jak ważną rolę we florystyce odgrywa fotografia, przekonując Was, iż warto zainwestować czas w pracę nad rozwojem swoich fotograficznych umiejętności. Wśród szeregu argumentów – zarówno natury ekonomicznej jak i artystycznej – dominowały te na poziomie mikro, tzn. te dotyczące każdego indywidualnego kwiatowego biznesu. Mówiliśmy o lepszym portfolio, o atrakcyjnych ilustracjach materiałów promocyjnych, o stronach internetowych i blogach oraz o satysfakcji, jaką przynosi uwiecznienie naszych dokonań na zdjęciach. Tymczasem fotografia florystyczna jest również narzędziem, które możemy rozważyć na poziomie makro, czyli dotyczącym całej branży – i temu właśnie chciałabym poświęcić ten artykuł.
Jednostronny rozwój branży florystycznej
Wiele się ostatnio mówi w naszej branży o jej promocji, a właściwie o tym, że nie ma jej zbyt wiele. Chociaż na brak pokazów florystycznych w ostatnich latach nie możemy narzekać – jest ich z roku na rok organizowanych coraz więcej – są to eventy wewnątrzbranżowe, dla profesjonalistów. Na rynku pojawia się coraz więcej szkół, szkoleń i warsztatów, a my mamy bezpośredni dostęp do najnowszych zagranicznych trendów i technik.
W ciągu ostatnich 15 lat nasza branża poczyniła więc ogromne postępy, ale większość z nich po stronie podaży – czyli samych florystów. Jednocześnie nie towarzyszył temu niestety proporcjonalny wzrost popytu, czyli promocja kultury kupowania i obdarowywania się kwiatami w społeczeństwie. Podczas gdy my oferujemy coraz to lepszą jakość usług, zainteresowanie kwiatami wśród klientów spada – zwłaszcza wśród młodszych roczników, które nie przejmują od swoich Rodziców i Dziadków takich sympatycznych zwyczajów jak wręczanie kwiatów na imieniny czy nawet przy każdej wizycie u znajomych.
Przyszłość z cegiełek
Z powyższej sytuacji większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę i z zazdrością zerkamy czasami za granicę, np. do Holandii, gdzie kwiaty w domu są integralną częścią kultury dnia codziennego, lub do Niemiec, gdzie floryści wspomagani są marketingowo przez różne organizacje czy producentów kwiatów. My jako kraj jesteśmy dopiero na początku tej drogi, co jest wynikiem bardzo wielu czynników zarówno historycznych, ustrojowych, jak i ekonomicznych, biznesowych oraz kulturowych. Zamiast jednak zbyt wiele czasu poświęcić na analizę przeszłości, postarajmy się spojrzeć w przyszłość i zastanowić, co możemy zrobić by to zmienić – każdy z nas w swoim zakresie.
Branża zbudowana jest z tysięcy małych biznesów – i każdy z nich może wpłynąć na swój rynek lokalny. Wielu z nas nie będzie przecież miało możliwości np. nakręcenia reklamy o zasięgu krajowym, ale prawie wszyscy z nas mają możliwość promowania kwiatów – i związanej z nimi kultury – w swoim najbliższym otoczeniu. Im więcej z nas weźmie na siebie odpowiedzialność za swój okoliczny rynek tym do większej rzeszy potencjalnych klientów dotrzemy. Dlatego jeśli pytacie – “co ja jeden mogę zrobić dla polepszenia tej sytuacji” – moja odpowiedź – fotografujcie umiejętnie, pomysłowo i z głową swoje prace, a następnie wykorzystujcie swoje zdjęcia w promocji.
Fotografia kluczem komunikacyjnym
Wróćmy do tematu fotografii. Uważam, że odgrywa ona niezwykle ważną rolę w promocji kwiatów – zarówno na poziomie mikro, jak i makro. Żyjemy przecież w wieku komunikacji obrazkowej, bo to właśnie obrazki – czyli tak naprawdę zdjęcia – pozwalają na szybki, czytelny, odwołujący się do emocji przekaz. Fotografie, ilustracje, grafika – to podstawowe narzędzia dzisiejszego marketingu i PR. Odpowiednio dobrane mogą wypromować wszystko, a błędne “zniszczyć” nawet najbardziej atrakcyjny produkt. Przejdźmy do konkretów – spójrzcie na dwie wersje zaprezentowania na zdjęciu bukietu w kryzie z pomponami. Chociaż pomysł nietypowy, który dla większości klientów byłby ciekawą nowinką, to dolne zdjęcie – typowy kadr “na szybko” wykonany komórką w ciemnym kącie kwiaciarni – raczej nikogo by nie zachwycił…
Z “fotograficznego marketingu” z powodzeniem od lat korzysta m.in. branża ślubna czy cukiernicza. Jeśli weźmiemy do ręki katalog sukien ślubnych czy tortów weselnych, zobaczymy w nich bajkowe wręcz zdjęcia. Dlaczego więc, jeśli spojrzymy na nasze portfolio prac, nie znajdują się w nim również same uwodzące wizualną urodą kadry?
Obecny rynek jest dla nas coraz większym wyzwaniem – klienci są coraz bardziej wymagający, musimy ich nie tylko do siebie przyciągnąć, ale i przekonać do swojego produktu, bo klient lubi widzieć, co kupuje. A najbardziej efektywne są tu bodźce wzrokowe – mało kto jednak może sobie pozwolić na “morze kwiatów” na co dzień w swojej kwiaciarni. Pozostają więc zdjęcia, ale żeby spełniły one swoją rolę, nie mogą to być ciemne kadry z kwiatami zażółconymi światłem lampy błyskowej.
Fotografujmy z głową dla dobra branży
Pierwsze kroki w celu promocji kultury kwiatów zostały już podjęte, ale zanim kampanie te ruszą pełną parą minie jeszcze trochę czasu, a tymczasem każdy z nas może przecież wziąć sprawy we własne ręce. Piękne fotografie prac florystycznych, skierowane do klientów – to nie tylko reklama dla naszej kwiaciarni, to także promocja kwiatów jako branży.
Spójrzmy chociażby na Facebook – dziesiątki tysięcy fanów gromadzą strony z aranżacjami wnętrz czy ogrodami – a znajdziemy na nich przecież nic innego tylko ciąg przepięknych zdjęć, które przemawiają właśnie nie do architektów czy ogrodników, ale do przeciętnego człowieka – czyli klienta. Zdjęcia czekolady obiecują zmysłową przyjemność, dekoracji ślubnych – że Panna Młoda poczuje się jak księżniczka, tymczasem kiepskie zdjęcie bukietu ślubnego – obieca tylko wydatek kilkuset złotych na coś, do czego klient – na podstawie jedynie zdjęcia – nie będzie przekonany. Tymczasem na rynku amerykańskim każdy bukiet z 5 piwonii sfotografowany jest tak bajkowo, że aż polskie Panny Młode tracę dla niego głowę (i to niestety nie tylko w sezonie na piwonie, ale przez cały rok), mimo iż to tak naprawdę rzeczywiście tylko 5 piwonii związanych wstążeczką. Jest to doskonały przykład tego, że marketing grający umiejętnie na uczuciach i potrzebach klienta jest najefektywniejszy. A dlaczego – zamiast zgrzytać zębami na kolejną sierpniową Pannę Młodą, która zakochała się w amerykańskich piwoniach – nie pokazać jej chociażby równie romantyczno-różowo-bajkowego zdjęcia podobnej wiązanki z różyczek lub goździków? Duża szansa, że i klient, i my, będziemy zadowoleni z rezultatu 🙂
Dlatego jeszcze raz namawiam Wam do sięgnięcia po aparaty i zainwestowania trochę czasu w naukę ich obsługi – zarówno dla dobra własnego biznesu, jak i całej branży, a więc dla korzyści zarówno krótko – jak i długoterminowych.
Zapraszam Was również do poszukiwania zdjęciowych inspiracji na stronie FB mojego bloga FotoFlorystyka
*Zdjęcie bukietu: kryza – Agnieszka Zakrzewska, bukiet – Agata Grochowska.