Nigdy nie pracowałam w Irlandii, ale po opowieściach Ani Lamot Bach wydaje mi się, że tam pracuje się łatwiej, przyjemniej. Dlaczego? Bo wiele rzeczy jest oczywistych, zarówno dla florysty jak i dla klienta.
Po pierwsze: kwiaty więdną i to jest ich natura i urok. Nikt nie ma pretensji jak coś się wydarzy.
Po drugie: jak się przyszło do florysty, to ma się do niego zaufanie i pewność, że będzie piękne.
Po trzecie: zawsze używa się rodzimej zieleni. Co znaczy, że ścina się materiał z ogrodu i z “ rowu”.
Po kolejne, kwiaty to towar, który kosztuje i nikt się temu nie dziwi. Może dlatego też przeznacza się większy budżet na kwiaty, bo alkohol na ślubie goście kupują sobie sami.
Tego i innych ciekawych rzeczy dowiedzieliśmy się podczas warsztatów Ani Lamot Bach. Jednak dla mnie najciekawsza była prezentacja pokazująca jak wygląda rozmowa z klientem ślubnym, etapy tej rozmowy oraz sposób jej prowadzenia i finalizacji. Lekcja niezbędna.
Po dalszych przemyśleniach w tym temacie uważam, że już najwyższy czas wprowadzać takie podejście u nas. Choć oczywiście Polak zawsze jest klientem bardzo wymagającym i zwraca uwagę na takie sprawy jak czasu naszej pracy, jej efekt końcowy i sposób wykonania, przykłada też wagę do jakości towaru i ceny usługi.
Minęło kilka tygodni od naszego spotkania z Anią. Planujemy kolejne, by ułatwić Wam pracę, ponieważ naprawdę wiele rozwiązań z tamtego rynku sprawdza się na wymagającym rynku polskim.
Zobaczcie jak było ostatnio – w galerii powyżej.