Jeden dzień z mojego życia

15/01/2014

Podczas 22 finału WOŚP 10-letni Łukasz Berezak zbierał pieniądze na rzecz potrzebujących. Sam jest chory na nieuleczalną chorobę. “Dla mnie już nie ma ratunku, więc chciałbym pomagać tym innym, dla których jeszcze jest nadzieja” – powiedział. Jurek Owsiak postanowił odwiedzić chłopca w jego domu w Szczecinie.  Również floryści, którzy ledwo wrócili z finału WOŚP, zapragnęli wyrazić swój szacunek dla tego dzielnego chłopca. W efekcie nasza forumowa koleżanka, Małgosia Makarewicz, wybrała się do Łukasza z bukietem. Oto jak zrelacjonowała swoja misję na Grupie Polscy Floryści na Facebooku (relacja powstała “w biegu”, więc dodaliśmy kilka przecinków tu i ówdzie):

Dziś 14 stycznia, dzień jak co dzień. Miałam wolne w pracy i latałam, załatwiałam to i owo. Koło południa wylądowałam u taty. Opowiadałam o Was i o chłopcu ze Szczecina i o tym co wyczytałam w necie i słyszałam w radio – znaczy co zaplanował Owsiak . Niespodzianka dla małego chorego chłopca , który w wywiadzie powiedział : “dla mnie nie ma już ratunku ale chciałbym pomóc innym” . Te słowa wstrząsnęły Jurkiem i na antenie radiowej obiecał chłopcu, że o godzinie 15 .00 będzie u niego w Szczecinie. Skakaliśmy po kanałach TV, by szukać wiadomości i szczegółowych informacji, co takiego Owsiak zaplanował.

Chwilę po piętnastej zaczęłam zbierać się do domku. Zadzwonił telefon, byłam w ustronnym miejscu i nie mogłam odebrać. Po kilku chwilach oddzwoniłam była dokładnie 15.22 jak usłyszałam w tel. Nazywam się Małgorzata Zakrzewska, nr tel mam od Janusza Błaszczyka… No dobrze, przynajmniej wiem w jakim kręgu szukać tej Małgosi. Fakt, że pamiętałam taką osóbkę – bo przeglądałam Wasze fotki z WOŚPu i czytałam kto na nich jest . Ona dalej, że wpadliście na taki i taki pomysł i czy mogę coś zadziałać?! Ja cały czas się ubierałam, w jednym ręku tel., a druga kombinowała z ubraniem . Mój tatko patrzył na mnie zdziwiony… Co ta moja córka gada? Czemu nagle się tak śpieszy? W locie dałam mu buziaka nie przerywając rozmowy z Małgosią. Zbiegając ze schodów zadzwoniłam do kwiaciarni, w której pracuję i poprosiłam koleżankę Grażynkę, by zrobiła bukiet, taki dla 10-cio letniego chłopca do 300 zł. Ona mnie pyta: Na kiedy? Ja jej, że na już: będę za 15-20 min. Zdążyła zapytać czy taki z trwałych kwiatów? Ja krzyknęłam, że owszem i wskoczyłam do samochodu.

Jadąc do kwiaciarni zadzwoniłam do Małgosi Z. informując co już załatwione. Ona przekazała mi, że ta akcja jest na ul Wyzwolenia. Dobrze, że wiem gdzie to, ino ta ulica ma ze 2 km. Małgosia nie wiedziała dokładnie gdzie, a tym bardziej ja. Parkując w okolicy kwiaciarni i biegnąc rozłączyłam się z Małgosią, która nieco chichotała i nabijała się ze mnie i mojego biegania. Wpadłam do kwiaciarni a tam… klienci! Koleżanka trochę wkurzona, bo nie miała możliwości nawet zacząć robić bukietu. Wpadłam na zaplecze, rzuciłam torbę i kurtkę w locie, powiedziałam szefowi “Dzień dobry” i wypadłam na kwiaciarnię. Zapytałam Grażynkę: co zamierzała dać do bukietu? Ona: to i to i to… Obie naraz zaczęłyśmy rwać i spinać liście. Ona zaczęła układać, a ja latałam i donosiłam różne kwiaty. Koleżanka związała, ja zrobiłam harmonijkę z kilometra papieru. Ona zrobiła z tegoż papieru kryzę, a ja związywałam wstążką. A! W międzyczasie zadzwoniłam do kolegi, by dowiedzieć się gdzie dokładnie jest impreza – kolega pracuje w mediach – okazał się najlepszym GPS-em.

Bukiet o promieniu średniej miednicy powstał w ciągu 10 minut. Narzuciłam kurtkę, złapałam torbę i bukiet i biegiem do samochodu. Odpaliłam i znów dzwoniłam do Małgosi na bieżąco relacjonując. Dojeżdżając na miejsce martwiłam się gdzie zaparkuję. Przerwałam rozmowę telefoniczną, by skupić się na tym co teraz?! Po pierwsze, nie było gdzie zaparkować. Po drugie strefa parkowania i moje myśli “kurde ja nie mam czasu na szukanie parkomatu i miejsca. Co robić ?!” Patrzę. Wjazd na podwórko, gdzie stała scena. Hm… No, OK, ale tam straż miejska. W głowie myśli się telepią: “wpuszczą , nie wpuszczą , pozwolą, nie pozwolą” Co robić?! Kit wjeżdżam! No, ale nie mogę wjechać. Zatrzymuję auto, otwieram szybę, bo w moja stronę maszeruje pani ze straży miejskiej. Ja przez okno tłumaczę, że ja tylko na 5 mi , mam bukiet dla tego chłopca, nie mam czasu na szukanie miejsca, nie mam czasu na nic . Pani patrzy na mnie jak na kosmitkę, uśmiecha się i mówi „proszę tu zostawić auto”. Teraz to ja patrze na nią jak na ufoludka. Przecież stoję na środku drogi! Blokuję wjazd do posesji. Blokuję chodnik, a ona mówi, że tu będzie dobrze. Ok ! Skoro mam zgodę wyskakuję z auta. Biegnę przez całe podwórko. Kordon straży miejskiej rozstępuję się. Mundurowi się uśmiechają . A ja zaczynam przeciskać się między ludźmi. Dotarłam do instruktorów Owsiaka. Uff. Ze sceny Kamil Bednarek żegna się już z Łukaszkiem. Ludzie brawami dziękują chłopcu za wytrwałość. A ja prawię nie krzyknęłam „Małpa!!!” Jaka ja byłam szczęśliwa, że to „Małpiszon” stał na straży…

Bez problemu przedarłam się przez kolejną grupę. Patrol wpuścił mnie dalej . Mały Łukasz zszedł już ze sceny. A ja nadal przedzierałam się między ludźmi. W końcu dotarłam do chłopca i jego mamy. Powiedziałam, że mimo iż on jest chłopakiem i chłopcy niekoniecznie lubią kwiatki, to ten bukiet jest specjalnie dla niego od wszystkich polskich florystów za jego wielkie serce. Życzyłam mu wytrwałości i wiele radości. Łukasz patrzył na mnie zdziwiony, ale uśmiechnął się podziękował. Wycałowałam go,po czym jego mama wyściskała i wycałowała mnie. To było miłe.  Łukasz z mamą oddalali się, a ja znów przedzierałam się przez tłum i biegłam do auta. Szczęśliwa, uśmiechnięta biegłam prze podwórko, ludzie się do mnie uśmiechali. To było niesamowite. Wsiadłam do samochodu, ruszyłam i znów tel. do Małgosi .

Cała akcja zakończona o 16.03 czyli 41 minut. Tylko tyle było potrzebne, by floryści z całej Polski za pośrednictwem mojej osoby zrobili coś pięknego, spontanicznego coś ze szczerego serca dla małego chłopca, który ma chyba jeszcze większe serce niż my Wszyscy razem wzięci.

 

Jeśli jesteś florysta i chcesz “dołożyć” się do bukietu, to wolne datki na ten cel zbierane są na grupie Polscy Floryści na FB.

 

studio57

O autorze

Forum Kwiatowe

Dostarczamy treści dla florystów, właścicieli kwiaciarń i freelancerów. Masz coś do powiedzenia o florystyce i chcesz się tym podzielić z innymi miłośnikami kwiatów? Dowiedz się jak dołączyć do grona autorów. O autorach forumkwiatowe.pl