Zimę mamy spóźnioną, ale dobrze, że zechciała wyjść z kalendarza w krajobraz. Jak dla mnie, mogłaby trwać do Matki Bożej Śnieżnej. Rozumiem jednak tych, co lubią wygrzewać się w słońcu, dlatego proponuję błyskawiczną podróż w czasie, kiedy podczas letnich upałów szukamy wytchnienia nad wodą.
Krok 1.
Dość głęboka misa, wyspa zbudowana z kamieni, między nimi pojedyncza tuleja ze stali nierdzewnej
(ikra 1).
Krok 2.
W tulei osadzone dwie gałązki pigwowca japońskiego (to jest naprawdę kompozycja z lata). Jedna pływa, druga sterczy nad wodą, jak częściowo zatopiony mostek.
Krok 3.
“Kropka nad i” – róża. Zdjęcie macie w kolorze, co tu jeszcze pisać.
Pozdrawiam z bajecznie zimowego Tyńca,
o. Hieronim
(biały niedźwiedź:)
zdjęcia Marcin K.