Kwiaciarnia – zabawa czy biznes?

21/03/2016

Tak naprawdę nie wiadomo ilu florystów działa w Polsce. Według GUS-u pod kodem PKD 47.76 Z na koniec 2015 roku zarejestrowanych było 21 280 firm. Kod ten obejmuje te firmy, które prowadzą sprzedaż detaliczną kwiatów, nasion, nawozów, ale także żywych zwierząt domowych, karmy dla zwierząt domowych i całość jest prowadzona w wyspecjalizowanych sklepach. Jaka ilość kwiaciarń czy pracowni florystycznych jest zawarta w tej liczbie dokładnie nie wiadomo.

Tak czy inaczej mamy całkiem sporą liczba podmiotów, a dodając do tego średnie zatrudnienie, okazuje się, że ludzie związani ze słowem “florysta” tworzą poważną grupę zawodową. Zastanawia mnie, czy prowadzone tak licznie kwiaciarnie są dobrze prosperującymi biznesami z prawdziwego zdarzenia? Przeanalizujmy to koncentrując się na trzech czynnikach.

1. Edukacja florystyczna – czy to wystarcza?

Ta w Polsce idzie imponującym tempem. Mamy całą masę szkół, które kształcą setki kolejnych absolwentów. Wystarczy rok nauki, aby absolwent takiej szkoły uzyskał tytuł florysty – czeladnika. Czy jest jednak gotowy na podjecie samodzielnej działalności? Moim zdaniem nie. Jego wiedza często ogranicza się do poziomu zawodowego i to nie w pełnym zakresie.
Umiejętność układania kwiatów, podstawy botaniki czy nawet znajomość podstaw przedsiębiorczości nie wystarczy. Moim zdaniem absolwenci nie posiadają wiedzy najważniejszej do samodzielnego prowadzenia biznesu, czyli wiedzy o sprzedaży i o prowadzeniu własnej działalności gospodarczej w Polsce.

2. Kapitał na start

Niby oczywistym jest, że posiadanie kapitału jest podstawą każdego biznesu. Kwiaciarnia wygląda jednak na biznes nisko kapitałowy. Spotkałem się nawet z opinią, że aby otworzyć własna kwiaciarnię wystarczy niewielki lokal, kilka stolików z Ikei i parę plastikowych wazonów. Pewnie tak. Czy będzie to jednak prawdziwy biznes? Specjalistyczne lampy do oświetlenia, chłodnia, klimatyzacja, lady i meble robione na zamówienie to tylko niektóre elementy, których brak prędzej czy później zacznie wywierać istotny wpływ na dochodowość kwiaciarni. Nie ma tutaj jeszcze mowy o np. systemie monitoringu, programach księgowych, kasie, własnej stronie internetowej, ochronie przed napadem czy wreszcie naczyń niezbędnych do efektownego wystawiennictwa. Lista jest długa i kosztowna. Otwarcie 100-metrowej kwiaciarni, a w ramach tego adaptacja i remont lokalu oraz jego wyposażenie może pochłonąć nawet kwotę powyżej 200 tysięcy złotych. W tym miejscu jak widać kończy się zabawa, a zaczyna się poważny biznes.

3. Nieprzewidywalność i straty

Specyfiką biznesu kwiatowego jest wysokie ryzyko strat. Kwiaty nie sprzedane lądują w koszu. To ryzyko jest wpisane w działalność kwiaciarni i jest nieporównywalnie wyższe niż w innych firmach handlujących towarami spożywczymi lub szybkozbywalnymi. Warto też wspomnieć o ciągłej loterii związanej z zakupem kwiatów. Nie piszę tutaj o wahaniach cen (skaczących często z niezrozumiałych powodów!), tylko o jakości dostarczanych produktów. Często dobrze wyglądające kwiaty więdną w ciągu jednego, dwóch dni. Całe ryzyko strat jest przerzucane na właścicieli kwiaciarń, a reklamacje trudne są do wyegzekwowania.
Istnieje także kompletna nieprzewidywalność sprzedaży zależna min. od pogody czy ustawienia danego święta w kalendarzu. Rok do roku jest niepodobny. Aby sobie poradzić z takimi problemami, trzeba doskonale znać się na kwiatach i… mieć w sobie coś z hazardzisty.

Czy floryści lubią ryzyko? Czy są przygotowani na ciągłą presję z niego wynikającą? Czasami mam wrażenie, że nie. Często podkreślają wyjątkowość swoich prac, unikatowość wykonanych przez nich kompozycji czy wręcz artystyczność tego zawodu. Rzadko słyszę natomiast o żyłce do biznesu nie mówiąc o zamiłowaniu do hazardu.

Jak to się ma więc do twardej biznesowej rzeczywistości?

Czy floryści – artyści, pracujący w setkach niewielkich lokali, o niskim kapitale startowym mają szansę na sukces? Czy odbywająca się na naszych oczach rotacja – otwieranie i zamykanie firm jest wynikiem błędnego wyobrażenia o kwiatowym biznesie? Czy do tego biznesu wystarczy kurs z unijnego dofinansowania i grant z Urzędu Pracy? Czy jest to może tylko chwilowa zabawa z kwiatami, która z góry wiadomo jak się skończy?

To jeszcze na koniec 🙂 Twarda rzeczywistość biznesowa dotarła także do naszej branży. To już niepodważalny fakt. Na sukces mają szansę te firmy, które swoje koncepty biznesowe dokładnie przemyślą i będą konsekwentnie je realizować. Nie chodzi tu o konieczności kapitału, bo to oczywiste. Nie ma już miejsca na nonszalancję i niedouczenie. Cena tej zabawy jest zawsze wysoka. Chcąc osiągnąć sukces będziemy musieli zmierzyć się z konkurencją, która prowadzenie kwiaciarni traktuje jak poważny biznes.

1

Janusz Błaszczyk i Jarek Falkowski (właściciel kwiaciarni Prosta Forma), Prosta Forma, Warszawa

O autorze

Janusz Błaszczyk

Współzałożyciel i Redaktor Naczelny forumkwiatowe.pl - portalu dla florystów i nie tylko. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego. Z florystyką związany od 1989 roku. Na stałe mieszka i pracuje w Krakowie... Więcej o autorach ForumKwiatowe.pl...