Zarówno we florystyce, jak i w życiu codziennym, mamy do czynienia z rzeczami, które wyraźnie wysuwają się na pierwszy plan, oraz takimi, które zajmują plan drugi, czyli skromnie pozostają w tle. I z zasady nasza uwaga – a przynajmniej jej większość – skupia się na tym, co znajduje się na pierwszym planie. Tak już nasze oko i mózg są zbudowane.
Nie inaczej jest też w fotografii – na większości zdjęć możemy bez problemu wyróżnić poszczególne plany. W fotografii florystycznej jest to z reguły szczególnie łatwe – na pierwszym planie znajduje się oczywiście nasza praca, a reszta kadru jest dla niej tłem. Sytuacja komplikuje się dopiero wtedy, kiedy do fotografii florystycznej wprowadzimy…. człowieka.
Zdjęcie nr 1. Kwiaty, czy modelka? Na czym zatrzyma się nasze oko? I dlaczego?
Modelka: Kamila Sichma, Studio Flora
Fotografia wykonana podczas warsztatów American Wedding w Szkole Kwitnące Horyzonty, prowadzonych przez Dorotę Ramirez, Indigo EFD
Bez człowieka ani rusz
Cóż, podobno tak to już jest, że człowiek ma tendencję do komplikowania wszystkiego, czego się dotknie. Dlaczego więc miałby pojawić się na naszych florystycznych zdjęciach? A no dlatego, że niektóre rodzaje prac wymagają obecności modelki bądź modela, by zostać prawidłowo na zdjęciu zaprezentowane. Jak łatwo zgadnąć, będą to przede wszystkim niektóre rodzaje wiązanek ślubnych, corsage, wianki, dekoracje włosów czy – bardziej już wystawowo – kapelusze czy suknie floralne.
Tego typu prace prezentowane na zdjęciu przez modelkę od razu przekazują klientowi wiadomość co do swojej funkcji. Natomiast bez niej w kadrze mogą oczywiście też wyglądać atrakcyjnie, ale klient będzie musiał użyć wyobraźni i nieco pozgadywać, do czego służą. A nie każdy klient odgadnie prawidłowo…
Modelka wysuwa się na prowadzenie
Dla niedoświadczonego fotografa wprowadzenie do zdjęcia pracy florystycznej modelki niesie ze sobą spore niebezpieczeństwo tego, że na gotowej fotografii na pierwszym planie znajdzie się właśnie modelka, a nie kwiaty. Bardzo często dzieje się tak np. w przypadku sesji fotograficznych modelek w sukniach ślubnych z wiązankami. Modelki i suknie są ich głównymi elementami, przyciągają oko, są atrakcyjnie zaprezentowane – a nasze kwiaty stają się już nawet nie tłem, ale niewielkim, dodatkowym elementem, często słabo widocznym. Dlaczego tak się dzieje i jak sobie z tym poradzić?
Magnes na nasze oko
Żeby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, musimy sobie najpierw uświadomić, jakimi prawami rządzi się dwuwymiarowy świat fotografii. Co decyduje o tym, że dany element wydaje nam się być umiejscowiony na pierwszym planie, a inny na dalszych planach, jakby w głębi? Przecież fotografia – przynajmniej na razie – to medium obecne jedynie w 2D, czyli płaskie. A mimo to sprawia czasami wrażenie przestrzennego – dzięki umiejętnym zabiegom fotografa.
Uchylmy więc nieco rąbka fotograficznej tajemnicy – oto co charakteryzuje te elementy zdjęcia, które nasze oko przypisuje do pierwszego planu:
1) Duży rozmiar – tu akurat się liczy… Obowiązuje prawo dżungli – większy element wygrywa z reguły z mniejszym w optycznej potyczce (jeśli są w podobnych kolorach).
2) Kolor – jaskrawy, wyróżniający się, kontrastowy – przyciąga nasz wzrok. I tak jak we florystyce, ma on wpływ na postrzeganie wagi i wielkości danego przedmiotu. Dlatego może pomóc nam w odwróceniu uwagi od większych, ale barwą mniej przyciągających uwagę elementów.
3) Tekstura – na zdjęciach, które nie są zbliżeniami, nie jest aż tak ważna, ale również odgrywa pewną rolę. Błyszcząca, gładka, odbijająca światło wygrywa oczywiście z matową, nierówną, chropowatą.
Powyższe 3 elementy działają praktycznie na tej samej zasadzie, jak analogiczne reguły kompozycji we florystyce. Ale bardzo ważną rolę odgrywają tu również parametry zarezerwowane typowo dla fotografii, czyli:
4) Ostrość – to co na zdjęciu jest ostre przyciąga nasz wzrok, a to co pozostaje poza głębią ostrości – nasze oko zinterpretuje jako tło.
5) Światło – lepiej oświetlone elementy zdjęcia tworzą z reguły plan pierwszy, gorzej oświetlone – tło.
6) Stopień widoczności szczegółów, który oczywiście powiązany jest z dwoma powyższymi parametrami – ten element, którego więcej szczegółów wyraźnie widzimy, wyda się naszemu oku ważniejszy.
Oczywiście praktycznie wszystkie wyżej wymienione parametry są ze sobą powiązane, wpływają na siebie, wzajemnie wzmacniają, osłabiają lub neutralizują. A w wyniku ich wypadkowej otrzymujemy albo fotografię modelki z kwiatami, albo kwiatów zaprezentowanych przy pomocy modelki .
Case study, czyli małe studium przypadku
I na koniec mojego pierwszego tekstu dotyczącego wojny o pierwszy plan na fotografii florystycznej zdiagnozujmy sobie poniższe zdjęcie nr 2.
Zdjęcie nr 2. Bajkowa fotografia ślubna nie zawsze jest fotografią florystyczną.
Modelka i autorka pracy: Małgorzata Bielińska-Golczewska, Carmen Flor
Fotografia wykonana podczas warsztatów American Wedding w Szkole Kwitnące Horyzonty, prowadzonych przez Dorotę Ramirez, Indigo EFD
Diagnoza na pierwszy rzut oka jest taka: bajkowo-romantyczna fotografia, której głównym elementem zdjęcia jest piękna modelka – kwiaty są może i dość ważnym dla całości obrazu, ale tylko dodatkiem. Raczej jest to zdjęcie ślubne Panny Młodej, niż fotografia florystyczna. Dlaczego takie odnosimy wrażenie? Zastanówmy się punkt po punkcie:
1) Rozmiar – modelka suknią tworzy białą plamę o wiele większą niż wiązanka. Kolejną dużą plamę – zieleni – tworzy tło.
2) Kolor – chociaż wiązanka dość mocno kolorystycznie wyróżnia się na tle białej sukni – co ratuje ją przed całkowitym „zniknięciem” – nie jest najbardziej kontrastowym elementem w kadrze. Są nim mianowicie przepiękne płomienno rude włosy modelki, odciągające uwagę od wiązanki.
3) Tekstura – gładka, błyszcząca sukni bardziej przyciąga wzrok niż „chropowata” wiązanki, chociaż pierwsza dla drugiej jest dobrym tłem.
4) Ostrość – plama zielonego tła i ławeczka są lekko rozmyte, a więc nasze oko właściwie uzna je za tło. Natomiast całość figury modelki, wraz z wiązanką, jest ostra, przy czym ta pierwsza – ze względu na rozmiar – wydaje się być ostrzejsza.
5) Światło – raczej przyciąga uwagę do sukni i włosów modelki, niż do wiązanki. Twarz modelki pozostaje w cieniu, co jest akurat pozytywne – mogłaby być kolejnym elementem odciągającym uwagę od kwiatów.
6) Stopień szczegółowości – ponieważ wiązanka na zdjęciu jest malutka, nie widzimy prawie żadnych jej szczegółów, a więc nie przyciąga naszego oka.
Nic więc dziwnego, że na zaprezentowanej fotografii – choć jest bajkowym, ciekawym obrazem – to nie nasze kwiaty odgrywają pierwszą rolę.
Połowa drogi już za nami
Nazwanie problemu i diagnoza jego przyczyn to już połowa sukcesu. Kolejnym krokiem jest oczywiście nauczyć się, jak sobie w takich sytuacjach radzić – czym zajmiemy się w moim kolejnym artykule z serii FotoFlorystyka: Florysta za obiektywem.
W międzyczasie wszystkich zainteresowanych tematem fotografii florystycznej zapraszam do lektury mojej książki „Świat Florystyki. Sztuka układania i fotografowania kwiatów.”