Prace florystyczne – chociaż na żywo zawsze tak atrakcyjne dla oka, przyciągające wzrok – na zdjęciach niestety nie zawsze wygrywają walkę o pierwszy plan. Z tym bardzo ważnym – zwłaszcza dla fotografii wiązanek ślubnych – tematem zmierzyliśmy się po raz pierwszy w moim poprzednim artykule (znajdziecie go tutaj.)
Jako florystom zależy nam oczywiście, by na fotografiach naszych prac to właśnie one były najlepiej widoczne – a nie tło, modelka czy jeszcze inne uchwycone w kadrze elementy. Bo chociaż zarówno florystyka jak i fotografia są sztuką, to jednak przy fotografii produktowej – którą w zasadzie są zdjęcia naszych prac – czasami lepiej żeby zapędy artystyczne zbytnio fotografa nie poniosły….
W części I skupiliśmy się więc na wymienieniu tych parametrów, które decydują o tym, co wysuwa się na pierwszy plan dwuwymiarowego obrazu, a co usuwa się w tło. W dużym skrócie, były to: rozmiar, kolor, tekstura, ostrość, światło i stopień widoczności szczegółów.
Od teorii do praktyki
Dzisiaj posuniemy się o krok dalej, czyli zastanowimy się jak tą wiedzę możemy wykorzystać w praktyce. Zacznijmy od przykładu, czyli od przyjrzenia się zdjęciu nr 1:
Zdjęcie nr 1. Wiązanka ślubna jest bezsprzecznie głównym motywem tej fotografii.
Fotografia wykonana podczas warsztatów American Wedding w Szkole Kwitnące Horyzonty w Opolu, prowadzonych przez Dorotę Ramirez, Indigo EFD
Pokazana na zdjęciu wiosenna wiązanka w stylu amerykańskim wydaje się aż „wychodzić” z kadru – nie mamy wątpliwości, że jest ona głównym elementem obrazu, ale też nie mamy wątpliwości, że jest to wiązanka ślubna. Bazując na wymienionych wyżej parametrach decydujących o pierwszym i drugim planie fotografii, zastanówcie cię chwilę – w jaki sposób efekt ten został osiągnięty?
Większy rozmiar, czyli większe wykadrowanie
Z pewnością decydujący wpływ ma tu rozmiar – wiązanka ślubna jest wystarczająco duża, by nasze oko jej nie przeoczyło. Osiągnięcie tego efektu oznaczało jednak potrzebę takiego wykadrowania zdjęcia, że większość modelki znalazła się poza jego ramami. Pozostały na fotografii fragment sukni ślubnej jest wystarczający, by zasugerować jaki jest to rodzaj pracy florystycznej i by zapewnić atrakcyjne tło, ale wyeliminowane zostały takie potencjalnie konkurencyjne elementy jak twarz i włosy modelki. Jednocześnie sama wiązanka jest na tyle „powiększona,” że widać w niej wiele szczegółów.
Osobiście bardzo lubię ten sposób portretowania wiązanek ślubnych – jest przejrzysty, ale jednocześnie wyraźny. Doskonale nadaje się do polskich realiów rynkowych, gdzie suknie ślubne bywają bardzo strojne, a wiązanki raczej stosunkowo małe. Bo żeby fotografia, na której widzimy całość sylwetki Panny Młodej z wiązanką była fotografią florystyczną – to już sama wiązanka musiałaby być w rozmiarze, którego nie powstydziłby się sam Araik Galstyan… czyli tak od metra średnicy w górę 😉
Rozmiar to nie wszystko….
Wróćmy do naszego zdjęcia – efekt trójwymiarowości kwiatów zawdzięczamy oczywiście nie tylko rozmiarowi motywu głównego. Wiązanka przyciąga nasze oko również dlatego, że jest na zdjęciu elementem najbardziej kolorowym i kontrastowym, a także najlepiej oświetlonym. Przyjrzyjmy się sukni – nasz mózg interpretuje ją jako białą, ale tak naprawdę jest to biel pozostająca w cieniu. Idąc dalej – kolejne wzmocnienie efektu uzyskujemy poprzez manipulację ostrością – bukiet jest absolutnie ostry, reszta kadru subtelnie „rozmazana.” Dzięki temu również atrakcyjna dla oka duża, gładka powierzchnia sukni nie odciągnie naszej uwagi od bardziej „chropowatej” tekstury wiązanki.
Innymi słowy – nawet w tej jednej, skromnej fotografii, zastosowane zostały wszystkie narzędzia, które omówiliśmy w poprzednim artykule. A wszystko po to, by nasze kwiaty wygrały optycznie na zdjęciu.
Poniżej kolejny przykład – jeśli macie ochotę, możecie go sami przeanalizować!
Zdjęcie nr 2. Kolejna fotografia, na której wiązanka ślubna odgrywa główną rolę. Potraficie przeanalizować, dlaczego?
Przepiękna wiązanka autorstwa Magdaleny Wasyl-Chrzanowskiej ze Studia Florystycznego Magdaleny Wasyl – Chrzanowskiej w Chybach
A jeśli modelki nie możemy „wyciąć”?
Czasami może się jednak zdarzyć, ze nie mamy możliwości wykadrowania części modelki – cała jej postać musi znaleźć się w kadrze. Np. podczas sesji dla gazety czy projektu wspólnie organizowanego ze studiem sukien ślubnych. Chociaż nawet w tym ostatnim wypadku sugerowałabym, by poprosić fotografa o zrobienie ujęć zarówno z całą postacią modelki trzymającą kwiaty (zdjęcia dla salonu ślubnego) jak i zbliżeń na nasze prace florystyczne (zdjęcia dla nas).
Natomiast jeśli na zdjęciu musi znaleźć się cała postać modelki, pomoże nam:
1) Zadbanie, by kwiaty absolutnie nie znalazły się poza głębią ostrości; natomiast modelka jak najbardziej może, a nawet powinna…
2) Zwrócenie uwagi, by bukiet był dobrze oświetlony – wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, zwłaszcza w przypadku wiązanek w ciemniejszych odcieniach. Większość fotografów automatycznie dostosuje oświetlenie do sukni ślubnej – która w 95% przypadków jest biała, a przynajmniej jasna.
3) Profesjonalne dobranie sukni do wiązanki ślubnej albo wybór jak najskromniejszej sukni ślubnej.
4) Skromny makijaż modelki – przez co unikniemy konkurencyjnej optycznie plamy koloru.
5) Zminimalizowanie obszaru tła wokół modelki, a także zadbanie, by było jednolite i neutralne.
Pozostaje mi już tylko życzyć Wam powodzenia w fotograficznym uwiecznianiu Waszych pięknych wiązanek, które stworzycie w rozpoczynającym się właśnie sezonie ślubnym 🙂
A jeśli jesteście zainteresowani dalszym rozwijaniem swojego warsztatu fotografii florystycznej – zapraszam do lektury mojej książki „Świat florystyki. Sztuka układania i fotografowania kwiatów.”