Nawet nie wiecie, jaką przyjemność sprawia mi fakt, że o fotografii florystycznej mówi się coraz więcej, że coraz więcej z Was stara się świadomie zmierzyć z tym tematem, zadaje pytania, eksperymentuje. Jednym z efektów rosnącego zainteresowania tą dziedziną jest coraz częstsze pojawianie się związanych z nią wątków w Internecie – przede wszystkim na forach i Facebook’u.
Chociaż jest to oczywiście trend jak najbardziej pozytywny – bo może spełniać rolę edukacyjną, wymiany informacji, wsparcia – wiąże się z nim również już o wiele mniej przyjemne zjawisko – bezmyślnej krytyki, często wręcz złośliwej, pozbawionej wszelkiej kultury osobistej. I dzisiaj chciałabym się do tego tematu – oczywiście subiektywnie – ustosunkować, bo temat ten tak naprawdę dotyczy zarówno fotografii, jak i samej florystyki. Dlaczego? Bo uważam, że rozwój florystyki i fotografii florystycznej w naszym kraju to dwie bardzo ważne kwestie, kluczowe dla przetrwania naszej branży, i związane z taką ilością problemów i zagrożeń zewnętrznych, że absurdem jest ograniczać ten rozwój jeszcze od środka. Dlatego dzisiaj podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami na ten temat, które mam nadzieję będą dla Was inspiracją do stworzenia swojej własnej etykiety komentowania zdjęć prac florystycznych w Internecie. Zaczynamy…
Zdjęcie nr 1. Zmorą internetu jest bezmyślna, złośliwa, niekonstruktywna krytyka – jej ofiarą może paść każdy z nas
Krytyka – to brzmi groźnie
Tak, krytyka to temat ciężki. Może to właśnie jesienna pogoda, skłaniająca do przemyśleń, natchnęła mnie by się z nim zmierzyć?
Krytykować złośliwie jest niezmiernie łatwo, zwłaszcza w Internecie, gdzie w wielu przypadkach możemy czuć się anonimowi, natomiast przyjąć krytykę jest już o wiele trudniej. Mam wrażenie, że w Polsce – a także w naszej branży – krytyka została zdemonizowana, moim zdaniem ze względu na jej nadużywanie i błędne wykorzystywanie. Spróbujmy więc ją „oddemonizować.”
Wiedzieliście o tym, że z definicji, krytyka to analiza i ocena dobrych i złych stron danej pracy/zagadnienia z punktu widzenia określonych wartości? Tak, zarówno stron dobrych, jak i złych. Tymczasem najpopularniejszy styl krytyki w Internecie to przysłowiowe „wygarnięcie” tego, co w danej pracy czy zdjęciu uważamy za złe, często w sposób nacechowany bardzo negatywnymi emocjami, mało kulturalny, a do tego oczywiście subiektywny. Osobiście nie rozumiem, czemu ma służyć sprawienie komuś przykrości w ten sposób?
Bardzo często mówi się również o krytyce konstruktywnej – i jak najbardziej zgadzam się, że jest ona wartościowym narzędziem. Ale ten rodzaj krytyki nie polega wcale na tym, że „niech sobie ta osoba wyciągnie wnioski” z wytkniętych jej błędów. Krytyka konstruktywna to rodzaj krytyki, który charakteryzuje się tym, że osoba krytykująca przedstawia jednocześnie sposoby rozwiązania problemu poddanego krytyce.
Krytyka w służbie dobra
Nie, nie jestem przeciwna krytyce, bo bez krytyki tak naprawdę nie ma edukacji i wszyscy osiedlibyśmy na laurach. Gdyby kilka lat temu w Kwitnących Horyzontach nie powiedziano mi, że w mojej tendencji do tonalnego rozciągania prac często brakuje kontrastowego akcentu, który podkreśli całość, moje dzisiejsze prace byłyby pewnie o wiele nudniejsze kolorystycznie. Ale uważam, że krytyka to miecz obusieczny i trzeba nauczyć się ją nie tylko przyjmować – z odrobiną pokory i otwartym umysłem – ale i dawać w sposób nie tylko konstruktywny, ale i kulturalny. Żaden z tych dwóch aspektów nie jest łatwy.
O tym, że natura ludzka jest naturą ludzką, wiadomo, ale – napiszę teraz od serca – czasami w głowie mi się nie mieści, jak złośliwe, a nawet chamskie komentarze pojawiają się czasami w Internecie pod zdjęciami prac florystycznych. Jedyne, co tego typu wpisy osiągną, to sprawienie komuś przykrości. Po prostu tego nie rozumiem.
Uważam, ze jeśli krytykujemy – zróbmy to z głową, uczciwie, konstruktywnie, postawmy się na miejscu tej drugiej osoby; słowem kluczowym jest tu empatia. Krytyka ma na celu pomóc komuś w poprawieniu swojego warsztatu, a nie w poprawieniu nam samopoczucia bo ktoś inny popełnił błędy. Kulturalnie będzie zauważyć też zalety danej pracy czy zdjęcia, a przy wadach zaproponować rozwiązania. Taka krytyka przyniesie korzyści, taka ma więc sens.
Słowa mają naprawdę ogromną siłę, bardzo łatwo jest się nimi zranić, a tą samą myśl można przekazać na wiele sposobów. Przykładowo: „piękny bukiet, bajkowo dobrany jesienny materiał – może na zdjęciu zrobionym bez lampy błyskowej wyglądał by jeszcze lepiej? Światło lampy niestety bardzo zniekształciło kolory” to praktycznie ten sam przekaz co „w tym świetle ta wiecheć wygląda na zdechłą.” A jaka różnica! Pierwszy komentarz ma szansę przynieść pozytywne efekty, natomiast ten drugi – szczerze wątpię.
I nagle każdy jest krytykiem?
Myślę, że odrobina pokory potrzebna jest nie tylko przy przyjmowaniu krytyki, ale i przy jej dawaniu, a właściwie przy zdecydowaniu, czy jest się odpowiednią osobą do udzielenia danej krytyki. W naszej polskiej mentalności zapisane mamy, ze każdy zna się na wszystkim – ale oczywiście tak nie jest. Wielokrotnie zdarzyło mi się np. na pokazach florystycznych, podczas fotografowania prac, usłyszeć „niech Pani włączy lampę, przecież nic Pani nie wyjdzie!”
Do konstruktywnej krytyki potrzebna jest nie tylko odpowiednia wiedza, ale i kontekst, którego w Internecie często nie mamy – albo na który nie zwracamy uwagi. I znowu kartka z mojego pamiętnika – chyba ze dwa lata temu jako uczennica Grupy Mistrzowskiej w Kwitnących Horyzontach byłam jedną z trzech osób, które dawały pokaz florystyczny podczas dorocznej Wystawy Tulipanów w Wilanowie. Pokaz nie był dla osób z branży, ale dla odwiedzającej wystawę publiczności – w przeważającej części były to rodziny z dziećmi i osoby starsze. Na prośbę organizatorów, z założenia miały być wykorzystane tylko tulipany, trochę roślin cebulowych, oraz popularne motywy wielkanocne – jajka, piórka itp. I obok zdjęć na Facebook’u z tego wydarzenia pojawiły się na mojej stronie złośliwe komentarze, że prace jak na „mistrzów” są kiepskie, mało oryginalne, nieambitne, takie które można spotkać w kwiaciarni za rogiem – co bardziej niekulturalnych komentarzy nie będę tu przytaczać. Zdjęcie nr 1 pokazuje jedną z prac z tego pokazu. Co wnosił taki komentarz? Czy zostały wzięte pod uwagę okoliczności? Czy naprawdę ludziom sprawia przyjemność sprawianie innym przykrości? Jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Myślę, że warto również pamiętać, ze zarówno florystyka jak i fotografia to nie tylko rzemiosło, ale i dziedziny sztuki, które ciągle się rozwijają, trzeba więc mieć głowę otwartą na nowe pomysły i rozwiązania. Niektóre rzeczy ewidentnie są błędem – np. źle ułożona spirala w bukiecie, ale myślę że niektóre znane nam zasady, zwłaszcza kompozycyjne, w dobie kiedy na ekranie komputera migają nam zdjęcia z całego świata, powinny już być traktowane bardziej elastycznie i tolerancyjnie. Zostałam np. kiedyś skrytykowana za wymieszanie w jednym bukiecie zarówno roślin egzotycznych, jak i krajowych – chociaż optycznie, kolorystycznie i kompozycyjnie jak najbardziej do siebie pasowały. Nie dajmy się zbytnio ograniczyć zasadom, które nie są wykute w żelazie – na tym polega poszukiwanie nowych rozwiązań.
Krytyka – jest na nią miejsce
Kolejną rzeczą, na którą myślę, że warto zwrócić uwagę przy tworzeniu swojej etykiety krytykowania zdjęć w Internecie, jest to, gdzie krytykujemy. Istnieje wiele grup i forów, na których zamieszczamy swoje prace, właśnie w nadziei, że zostaną skomentowane przez kolegów i koleżanki po fachu – i to jest według mnie jak najbardziej odpowiednie miejsce na konstruktywną analizę, pochwalenie zalet i doradzenie, jak poprawić błędy. Ale jeśli krytykujemy – zwłaszcza jeśli robimy to złośliwie – zdjęcia na stronie firmowej kwiaciarni, to już możemy wyrządzić szkodę biznesową, jeśli nasze komentarze zobaczą klienci. Takiej krytyce mówię zdecydowane NIE.
Byle tylko skrytykować….
Przyznam otwarcie, że osobiście Facebook’a traktuję raczej jako album ze zdjęciami, z wizualnymi inspiracjami z całego świata. Komentarze czytam rzadziej. Czy nie jest to niesamowite, że za jednym kliknięciem myszki mamy dostęp do takiej skarbnicy pomysłów? Wiadomo, że niektóre zdjęcia i prace przypadną mi do gustu bardziej – wtedy kliknę na kultowy link „lubię to” – a niektóre mniej, wtedy nie kliknę. I tyle. Dlatego nie rozumiem, skąd rodzi się potrzeba, by zdjęcia i prace florystyczne za wszelką cenę skrytykować? Dlaczego ciągle widzę przypadki, ze jeśli 100 aspektów danej pracy jest super, ale gdzieś wkradł się jeden malutki błąd, wszyscy skupią się na nim, a nie na tych 100 rzeczach, które były wspaniałe? Chyba każdy florysta wie, że perfekcja na 100% rzadko się zdarza.
Dlatego dzisiaj namawiam Was – wspierajmy się w sieci, doradzajmy, krytykujmy konstruktywnie, chwalmy również konstruktywnie, a nie ślepo, i przede wszystkim nie sprawiajmy sobie przykrości, a zimowe wieczory przed ekranem komputera staną się o wiele przyjemniejsze.