Okres przedświąteczny trwa, a my postanowiliśmy udać się z wizytą do pewnej bardzo klimatycznej i trochę nietypowej kwiaciarni. Dlaczego właśnie takiej? O tym dowiecie się od właścicielki, która nie tylko miło nas przyjęła, ale i poświęciła nam nieco czasu.
O tym, że drewno z florystyką jest ściśle związane to wiadomo. W tej kwiaciarni drewno jest jednak czymś więcej. Można by rzec, że drewno stanowi kwintesencję tego miejsca i stanowi o racji jego bytu. Jak to możliwe? Tylko za sprawą wyjątkowej pasji, talentu i umiejętności właścicielki, pani Joanny Niestrawskiej.
Janusz Błaszczyk: Jesteśmy w Kwiaciarni “Nostalgia”, u pani Joanny Niestrawskiej, w Strzelcach Opolskich. To mała miejscowość. Ilu mieszkańców mają Strzelce pani Joanno?
Joanna Niestrawska: Około 17 tysięcy.
JB: 17 tysięcy, a prawdopodobnie jest ponad 20 kwiaciarni w tym mieście. Jest to nowa kwiaciarnia, kiedy nastąpiło otwarcie?
JN: Dokładnie 18 października tego roku.
JB: Czyli zupełnie “świeżutka”… Czym w takim razie chciałaby się pani wyróżnić, na tle tych pozostałych dwudziestu, dłużej istniejących już kwiaciarni?
JN: Głównie wyróżniam się tym, że mam wiele rzeczy, które sama robię. Są to podkłady, dekoracje, zawieszki, tabliczki, serduszka, domki, więc można tu znaleźć wiele różnych upominków.
Realizuję również indywidualne pomysły, czyli np. jeśli ktoś chce dekorację i ma własną wizję, to jestem w stanie się do tej wizji dostosować.
JB: Widzę kartki, które są robione ręcznie, przez właścicielkę, może opowie mi pani coś o nich, są bardzo dekoracyjne.
JN: Są to, przede wszystkim, kartki bardzo “retro” . W zasadzie są one bardzo proste, ale mają swój klimat. Klienci również często zwracają na nie uwagę… Jestem zadowolona, ponieważ podobają się wielu osobom.
JB: Są pod ręką, stoją na ladzie, w każdej chwili można je przeglądnąć i kupić. Obok widzę podkładki pod kubek “dla wyjątkowej osoby” – co to za pomysł?
JN: Chciałam zrobić podkładki pod kubki. Jak zrodził się pomysł… Jest ich wiele na rynku, wybór jest bardzo duży, jest też moda na podkładki. Wszystkie jednak wydają się “oklepane”. Patrząc, tak po prostu, na kawałek prostokąta z drewna pomyślałam: a może zrobię z tego domek? Tak powstały drewniane domki – pod kubki.
foto. Joanna Przywara
JB: Drewniane domki pod ubki, ale elementów drewnianych możemy tutaj znaleźć o wiele więcej. Powiedziałbym, że widzę pasję do drewna. Na przykład ten tryptyk – trzy domki różnej wielkości, wykonane właśnie z drewna. Niczego im nie brakuje: są okna, drzwi, dachy. Jak pani to robi?
JN: To pytanie bardzo często słyszę od moich klientów. Są to domki w stylu Shabby Chic. Główną metodą zdobienia, którą stosuję, jest stemplowanie. Dlatego też widać szczegóły tego okna, tych drzwi. Jest to wyrób wyjątkowy i oryginalny, bo własnoręcznie wyrzeźbiony. Stąd ten klimat.
JB: Doskonałe na prezent. Można je kupić w komplecie po trzy sztuki. Takie “cacko”, ręcznie robione, musi być drogie?
JN: Komplet tych domków kosztuje 42 złote. Uważam, że jak na coś tak oryginalnego, wyrabianego ręcznie, cena nie jest wygórowana. Tym bardziej, że istnieje tylko pięć takich kompletów.
JB: Coś wyjątkowego za niewygórowane pieniądze. Widzę tu na prawdę sporo takich wyrobów: powycinane serca, łosie, zawieszki, tabliczki… Skąd pasja do robienia rzeczy w drewnie?
JN: Mój tato jest stolarzem. Też jest pasjonatem i samoukiem. Ojciec miał warsztat w domu, więc drewno i jego zapach towarzyszyło mi przez całe życie. Już jako dziewczynka gdzieś się tam kręciłam, a jako 15-16-latka zaczęłam coś robić własnoręcznie – jakieś rameczki i inne, różne dziwne rzeczy. Po latach pokochałam styl Shabby Chic, czyli “postarzanie” i połączyłam pasję stolarską z robieniem dekoracji.
JB: Tak powstały zupełnie niecodzienne rzeczy. Wystrój kwiaciarni to drewno i mur z cegły. Duża witryna, wszystko razem doskonale pasuje. Skąd koncepcja takiego właśnie wystroju?
JN: Śledzę trendy. Potrafię godzinami przeglądać internet.
Te elementy drewna, które tu widać, zwłaszcza drewniane krążki, widziałam na zdjęciach. Pomysł bardzo mi się spodobał. Zależało mi na połączeniu elementu drewna z cegłą. Stwierdziłam, że jest to właśnie mój klimat i muszę mieć to w kwiaciarni. Chciałam, żeby była ciekawa, żeby to nie było miejsce, do którego ktoś wchodzi i widzi zwykły sklep.
Wiedziałam, że muszą być przynajmniej dwa ciekawe elementy. Lokal wybrałam głównie ze względu na belki drewniane. Stary hotel, okiennice, te belki – to zdecydowało, że wybrałam właśnie ten lokal.
JB: Widzę tu sporo różnych dodatków, które pani łączy w elementy i wykonuje ręcznie. Gdzie pani to kupuje? Gdzie zaopatruje się pani w artykuły dekoracyjne? Kto jest pani głównym źródłem zaopatrzenia?
JN: Jest to hurtownia w Opolu – Hurtownia Prestige, w której zaopatruję się w artykuły dekoracyjne. Kupuję również w sklepach internetowych – tam zwykle kupuję drobiazgi do dekorowania np. do stemplowania.
JB: A kwiaty żywe?
JN: Tylko Prestige-Kwiaty w Opolu. Pracowałam przez sześć lat w Opolu i nasza kwiaciarnia zaopatrywała się w Prestige’u. Jakość tych kwiatów, ich kondycja, jest dobra. Dlatego wolę pojechać 60 kilometrów tam i z powrotem, niż kupować gdzieś tutaj, w okolicy.
Pani Joanna Niestrawska, foto. Joanna Przywara
JB: Ostatnia sprawa: jak ocenia pani pierwsze miesiące istnienia?
JN: Jestem bardzo zadowolona. Mój próg oczekiwań był bardzo niski, ponieważ nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Ludzie wchodzą, często słyszę, że jest tu fajny, ciekawy wystrój, a najczęściej słyszę, że jest to “coś innego”.
Słyszę to od samego początku i jest to fajne. Wielu ludzi zwraca uwagę na to, że jest tu sporo rzeczy ręcznie robionych i one się nieźle sprzedają. Jestem tu dopiero drugi miesiąc, natomiast nie spodziewałam się, że takie będzie zainteresowanie. Mogę nawet powiedzieć, że mam coś w rodzaju “hitu”. Sprzedałam sporo stroików, tych o tam, z łosiem, ze skrzydłami. Mam nawet dalsze zamówienia.
JB: Czuję tutaj zapach świąt. Jak pani to robi, że wszystko tak pięknie pachnie?
JN: Przede wszystkim to za sprawą igliwia, na którym cały czas pracuję oraz dzięki olejkom zapachowym. Uważam, że aby stworzyć klimat w kwiaciarni, to zapach świąt musi być. Dlatego pilnuję by tealight był zawsze zapalony, a olejek był w kominku.
JB: Jak pani sądzi, co będzie hitem sprzedażowym u pani, tuż przed świętami? Co będzie pani proponowała swoim klientom, poza wspomnianymi stroikami?
JN: Na pewno skrzydła – do zawieszenia np. na drzwi lub w domu. Delikatnie je zdobię igliwiem, wstążeczkami, bombkami, forma jednak pozostaje prosta. Zauważyłam, że ta prostota się podoba.
JB: Jakie kolory będzie pani preferowała?
JN: Naturalne. Szarości, przenikające słoje na drewnie, biel, naturalny materiał czyli igliwie, gałązki, szyszki, modrzew. Stawiam na naturalne dodatki.
JB: Dziękuję za rozmowę. Proszę podać adres pani strony – gdzie możemy zobaczyć pani prace?
JN: Prowadzę bloga pod adresem: nostalgia-handmade.blogspot.com
Również dziękuję.