“Piłem w Spale, spałem w Pile”

27/06/2013

Zupełnie przypadkiem, jak to się mówi na wariackich papierach, trafiłam do Spały by współtworzyć wystawę florystyczną w prezydenckim parku. Bez konkretnego planu i wyobrażenia, taki empatyczny odzew na SOS osoby, której nie da się odmówić.

Spała to pięknie położona miejscowość na terenie dawnej Puszczy Pilickiej (obecnie Spalskiego Parku Krajobrazowego), gdzie bywało wiele koronowanych głów w celach łowieckich i wypoczynkowych. Jest tu rezydencja zbudowana specjalnie dla cara Aleksandra III, która służyła także prezydentom międzywojennej Polski za miejsce letniego wypoczynku.

Więcej o Spale dowiecie się z oficjalnej strony internetowej. Nas natomiast interesuje florystyka, która to zawitała do Spały dzięki nowo powstałemu Stowarzyszeniu Kulturalna Spała w ramach również nowej imprezy: “Wianki Spalskie 2013 – Rodzinne Świętowanie nad Pilicą”. Wystawa florystyczna była jej częścią.

Udało się więc zwerbować Mariolę Bednarską od kwiatków, z Otwocka, Zenobię Kartofel od malarstwa, rzeźby, stolarki … i tu długo by wymieniać posiadane umiejętności, świeżo poślubioną małżonkę Pawła architekta i mamę 9-letniej Mati z Mazur, ja także samo teraz z Mazur, by ratować sytuację w organizacji Wianków w Spale.

Silna ekipa, choć jednakowoż zastępcza, była sporo wcześniej od nas (Żanetta Gross, Patrycja Sobstyl-Gołoś i Jola Poterańska) i już tworzyła.

Wystawa plenerowa z kwiatami przy 35 st. C z góry skazana była na klęskę. Z probówek natychmiast wyparowywała woda, kwiaty przy wzmożonej transpiracji piłyby bez końca… Większość kompozycji na wystawie mocno słonecznej, fatalnie reagowały peonie, lwie paszcze, róże, a nawet żelazne, niezawodne goździki.

Ponieważ wianki to impreza rodzinna, postanowiłyśmy wybrać formy pod kątem dzieciaków. Sprawdziły się wigwamy, do których zostawiłyśmy wejścia, dzieciaki chętnie wchodziły do środka, rodzice fotografowali swoje pociechy, pstrykali zdjęcia rodzinne przy wielkim statku z papieru (pamiętacie ?), huśtawce ogrodowej (byli tacy, co zdejmowali kwiaty i huśtali się, o zgrozo, tego nie przewidzieliśmy), na sesję plenerową załapali się też nowożeńcy.

Choć warunki pogodowe były bardzo trudne dla kwiatów (po upale burza i silne opady deszczu, dobrze, że bez gradobicia) i po pierwszym dniu nie wyglądały najlepiej, i wiem, że nas, florystów mocno to dotyka, niemniej jestem przekonana, że wystawa była bardzo udana i kompozycje cieszyły się mało, że zainteresowaniem, to służyły wspólnej zabawie. Myślę, że Spała mile będzie wspominać wystawę florystów, do przyszłego roku, bo ma być to impreza cykliczna.

Wspominając Spałę nie sposób nie pośpiewać przy okazji i przypomnieć słowa piosenki Artura Andrusa:

Piłem w Spale, spałem w Pile
i to jak na razie tyle!
Heeej, o hej…
Znak szczególny mam na ciele,
wytatuowany jeleń…

Mamy piętno Spały na skórze i nie jest to bynajmniej wytatuowany jeleń. Najbardziej nasza wystawa spodobała się komarom, zleciały się chyba z całej Polski, naprawdę.

Poniżej możecie zobaczyć kilka zdjęć prac naszej ekipy, więcej zdjęć w tym prace Żanetty Gross, Patrycji Sobstyl – Gołoś i Joli Poterańskiej  w Albumie.

 

 

O autorze