Kiedy jesteśmy same w nieznanym mieście, nasze ścieżki wyglądają zupełnie inaczej, niż gdy mamy przewodnika, który na dodatek nas rozumie. Tym razem miałyśmy szczęście, bo Tommy Eide, aktualny mistrz Norwegii w układaniu kwiatów, zaproponował spacer po Oslo. Mieliśmy prawie cały dzień, więc zapowiadało się ciekawie. Najpierw wybrałyśmy galerie i najciekawsze wystawy, ale kwiaciarnie nie dawały nam cały czas spokoju. Zapytałyśmy i szybko powstał plan wycieczki po najciekawszych kwiaciarniach w stolicy Norwegii. I tak kolejny raz nasze wyobrażenie o skandynawskim stylu zostało mocno poprawione, ale to za chwilę.
Wycieczka rozpoczęła się w ciekawej, ciemnej kwiaciarni ‘Finn i Sentrum’, której właścicielem jest Finn Schöll . Tam pracownicy zaczynają prace ok 7.00 i przez ponad godzinę wystawiają cały towar i aranżują go przed sklepem. Wystawa zewnętrzna jest imponująca, dzika i bardzo roślinna. W środku kwiaciarnia jest niezbyt duża, ale przygotowana do pracy, zastawiona ciekawie od podłogi do sufitu, z wąskimi przejściami dla klientów i niewielkim miejscem do obsługi.
Drugi punk programu to ‘Frøken Flod’, tam poznałyśmy właścicielkę, czyli Kari Louise Flod. Jej kwiaciarnia wygląda jak unowocześnione wnętrze zabytkowej kamienicy: jasna, elegancka, przestronna, z małą ilością, za to znakomitej jakości towaru. Nas zaciekawiły schody do nikąd i fragment starej ściany, który bardzo ocieplał lekkie, puste wnętrze. I co powtarza się w każdej kwiaciarni? Półka z pucharami i miejsca na dyplomy. Norwedzy jak wiemy uwielbiają rywalizację, traktują konkursy i mistrzostwa jako element rozwoju i startują w nich wielokrotnie.
Kilka przecznic dalej swoją kwiaciarnię ma znany w Polsce mistrz świata Stein Are Hansen i jego sklep ‘blomst af Hansen’.
Kwiaciarnia już przedstawiana, jednak na żywo wrażenie zawsze jest inne. Cała czarna, z czarnymi dodatkami, nawet sznurki i wstążki są czarne. Jak powiedział nam Stei Are, wszystko, nawet pies wylegujący się na wystawie, podporządkowane jest wizerunkowi firmy! Kwiaciarnia ma dwa poziomy, sprzedaż bezpośrednia jest zaraz przy wejściu do niezbyt dużego lokalu, w piwnicy jest większa pracownia. Stein Are oczywiście też w czerni, jak i florystka, sympatyczna i bardzo zdolna dziewczyna ze Szwecji, którą jak się okazało też wcześniej spotkałyśmy na innym konkursie. Jak w każdej kwiaciarni i w tej jest zewnętrzna wystawa i tam jest najwięcej roślin.
Kolejny punkt to kwiaciarni ‘shishi’ ulokowana przy hotelu Continental. Właścicielka tej kwiaciarni, Linda Johnsen to znana ceramiczka i to właśnie ceramika jest w niej bardzo ważnym elementem. I wystawa oczywiście zaczyna się na zewnątrz, gdzie zaciekawiły nas bukiety astrów ze storczykiem wandą. No i oczywiście piękne ceramiczne naczynia. W środku jest więcej miejsca przeznaczone do pracy i bardzo mało do spacerowania. Po rozmowie wszystko się wyjaśniło, najwięcej przygotowują dużych zamówień, potem w kolejności jest sprzedaż ceramiki i dopiero bezpośrednia sprzedaż kwiatów.
I tak każda z tych kwiaciarni jest inna, każda ma swój pomysł na biznes, ale wszystkie się wyróżniają czymś innym. A na koniec kwiaciarnia na dworcu. Określana jako kwiatowy ‘fast food’ nadal prezentowała wysoki poziom. Zresztą zobaczcie sami.