Będąc ostatnio w Warszawie miałem okazję odwiedzić trzy kwiaciarnie. Jedną z przypadku (była “przejazdem”), drugą z ciekawości, a trzecią z sympatii dla właścicielki 🙂 Nawiasem mówiąc cudowny zapach i obcowanie z pięknem kwiatów to wystarczający impuls, aby przyjść właśnie do kwiaciarni.
Pomyślałem sobie, że podzielę się wrażeniami na forum. Co mogę powiedzieć o tych miejscach? Każde z nich jest inne, każde na dobrym poziomie. Zdecydowanie różnią się klimatem, atmosferą wnętrza i oczywiście osobą prowadzącą.
Ich cechą wspólną jest to, że znajdują się w tzw. noclegowniach lub na drodze do nich.
Pierwsza z nich to angielska, nie tylko w stylu, ale też w nazwie, kwiaciarnia na drodze do Wilanowa. Znajduje się w domku na parterze i jest trochę “niestandardowa” w układzie, bo składa się z dwóch pomieszczeń. Jedno z kwiatami, drugie z “rzeczami ładnymi’. Nasuwa skojarzenie ze starym sklepikiem. Cały wystrój jest temu podporządkowany.
Klimatyczne miejsce chętnie odwiedzane przez cudzoziemców. Zobaczcie sami:
Druga to kwiaciarnia znanego polskiego florysty. Surowa, nowoczesna i designerska.
Niema w niej miejsca na kawę, jest natomiast duch działania. Czuje się tempo. Stojące na górnej półce puchary i dyplomy na ścianach opowiadają historię sukcesów.
Dobór kwiatów, a nawet “oko sponsora” przejawiające się w dostępnych materiałach reklamowych podkreślają nowoczesność i “parcie” do przodu. Po powrocie z żalem stwierdziłem, że zdjęcia nie wyszły, dlatego wybaczcie, że pokażę tak niewiele:
]
Trzecia z odwiedzonych to moja ulubiona. Nie tylko z powodu osoby właścicielki 😉 Zapraszająca witryna, podłużny układ sklepu, światło, miejsce na wypicie kawy i rozmowę z klientem. Duży wybór kwiatów i dodatków, stół roboczy będący w centrum uwagi no i miła obsługa. Miejsce do którego można zaglądnąć nawet bez powodu. Zobaczcie: