Tegoroczna edycja pływającej parady „przepłynęła” pod nazwą „Chwytaj dzień”. Ponad 500 tysięcy widzów przybyło podziwiać udekorowane łodzie. Niestety w tym roku nie mogłam osobiście podziwiać tego 3-dniowego spektaklu. Dlatego załączone zdjęcia zapożyczyliśmy wraz z redakcją FK z różnych źródeł.
Jak już pisałam w starych relacjach z corso spektakl ten nie należy już tylko do florystów. Aby parada była dynamiczna i ciekawa już od kilku lat nad łodziami pracują całe zespoły ludzi z różnych branży. Organizacja Varend Corso nawet doradza każdemu nowemu uczestnikowi parady wynajęcia tzw. koordynatora artystycznego 😉 Dźwięk, światło, efekty specjalne, florystyka, taniec, wizaż i kostiumy to aspekty, których na dobrze przygotowanej łodzi nie może zabraknąć.
Aby udział w corso był również interesujący dla sponsorów każdego roku wyłaniane są zwycięskie łodzie w różnych kategoriach. Wiele firm podchodzi do konkursu bardzo ambitnie ponieważ zajęcie 1, 2 lub 3-ciego miejsca w Varend Corso to sprawa prestiżowa.
W tym roku nie obeszło się bez „mokrego momentu”. Jedna z łodzi „nie złożyła” na czas przed jednym mostem wszystkich wyżej wymienionych aspektów 😉 i niestety było „bam i bum”. Część dekoracji wraz ze muzykiem wpadła do wody.
Jakby lista z warunkami jakie ma spełniać zaprojektowana łódź była niewystarczająco długa to do tego projektant musi jeszcze uwzględnić kilka mostów, pod którymi łódź z dekoracją musi przepłynąć. Ponieważ mosty te są bardzo niskie, więc na czas należy złożyć całą dekorację i oczywiście potem rozłożyć… i tak jeszcze z 10 razy każdego dnia.
Jak widzicie trzeba się nieźle nagłówkować zanim powstanie jedna z takich łodzi, ale oczywiście jest to nam wszystkim znane. Bo każde zamówienie nie jest takie same i każde musi być technicznie przemyślane żeby przeżyło transport, warunki pogodowe czy sposób użycia. Ach jak ja kocham naszą pracę 😉
Pozdrawiam Was mocno i do następnego razu. Doei
foto: varendcorso.nl
Przygotowania:
“Mokry moment”: