Do Wszystkich Świętych przygotowujemy się w Zielonej Gęsi już latem, w słoneczne, wakacyjne dni. Wtedy to zbieramy materiał do suszenia i preparowania, zbieramy szyszki, strąki, poszukujemy ogrodów z ciekawymi drzewami… Rzeczne korzenie i pniaki też bardzo nam są potrzebne. I tak to się zaczyna. Potem wyklejamy pierwsze wianki, poduszki i podstawy do stroików.
Działamy w tym systemie ponad 10 lat i cały czas to się sprawdza. Kwiaciarnia niestety nie jest z gumy, ma swoje ograniczenia magazynowe, więc z roku na rok doskonalimy logistykę i systemy magazynowania. Wymaga to trochę pracy, ale jest niezwykle ważne – w efekcie mamy posortowany i intuicyjnie zmagazynowany materiał, do którego każdy ma łatwy dostęp.
We wrześniu następuje drugi etap prac. Tu ruszają w ruch pistolety i maszynki na klej, a my na wszystkich zmianach wyklejamy, owijamy, dopinamy. Tworzymy podstawy do kompozycji wykańczanych później. Przy okazji wymyślamy nowe wzory, poszukujemy nowych materiałów. W branży wiadomo, że ta praca zwraca się. Jest ważna i nieodzowna. W naszej kwiaciarni nie ma mowy o gotowych stroikach. Wszystkie szykujemy sami i dlatego dość wcześnie zaczynamy. Postanowiliśmy nie konkurować z wszechobecną produkcją masową i nie oferujemy bardzo tanich stroików. Zamiast tego mamy niedrogie, małe rzeczy jak dekoracja znicza, czy ciekawie pakowane kwiaty doniczkowe.
Gros naszych klientów to stali klienci, którzy są z nami od lat. Dla nich wciąż szukamy nowych rozwiązań, propozycji. Choć są i tacy, którzy nie zmieniają swoich zamówień i doskonale wiemy, co przygotować. Jest to jedyny okres w roku, w którym nie szukamy nowoczesności i dalecy jesteśmy od nowinek mody czy trendów. Nasze stroiki są w przeważającej części klasyczne zarówno w formie jak i w kolorze. Forma, choć klasyczna, bywa bardzo ciekawa i jej interpretacja daje możliwości! Od wielu lat szykujemy kompozycje głównie jasne: białe i kremowe, choć zdarzają się i takie lata, w których niespodziewanie sprzedają się stroiki czerwone, ale u nas to rzadkość. W przeważającej części podstawą kompozycji jest jodła nobilis, żywotniki i cyprysy. Pozostałe oparte są na wykonanych latem podstawach z trwałego suszu, kory, szyszek itp.
A kwiaty? Oczywiście są, ale nie tylko. Jest dużo dodatków, ciekawej zieleni, owoców. Łączymy wiele materiału żywego z suchym i jest to nasz susz krajowy, jak trawy, liście szyszki i oczywiście też susz egzotyczny. Więcej niż połowa wykonywanych u nas kompozycji jest ze sztucznych kwiatów. Wyszukujemy piękne, bliskie oryginału wzory, nie są one tanie, ale są ciekawe i można się czasem pomylić. Za to, aby dodać naturalności dodajemy dużo delikatnych naturalnych pędów, traw i oczywiście żywą zieleń. Jedynie ostatnie trzy dni to praca z żywymi kwiatami, choć i to warunkowane jest pogodą. Bardzo lubimy kompozycje całkowicie naturalne i niekwiatowe. To dla nas odmiana. Na co dzień pracujemy głównie z kwiatami, więc takie strukturalne prace są ciekawą odskocznią. Poza tym ta oszałamiająca ilość pięknych brązów i szarości jest bardzo kusząca…
Na uwagę zasługuje też system pracy, który panuje w tym czasie w kwiaciarni. Październik to okres wytężonego wysiłku, ale obecność dodatkowych “par rąk” wystarcza, aby tydzień nie miał 50 godzin 🙂 Niestety, w ostatnim tygodniu nie jest już tak łatwo. Pracujemy na pełnym gwizdku i modlimy się o ładną pogodę, aby wystawić stoły na zewnątrz i tam pracować. Okupujemy każdy kawałek blatu i zawsze brakuje pistoletów. Znacie to? Marzeniem byłoby mieć niepoparzone i niepokłute ręce… Marzyć każdy może 😉 Kto jest mądry, ten nosi rękawiczki ochronne, a kto uparcie nie potrafi w nich pracować, to przypłaca własną skórą. W ostatnim tygodniu bardzo przydają się osoby zajmujące się tylko sprzedażą. To niesamowicie ułatwia pracę i zwiększa obroty! Taki uśmiechnięty sprzedawca, wyspany, niezmarznięty, nie poparzony to skarb 🙂 Działa jak balsam na podenerwowanych, pędzących klientów.
Na zakończenie naszych trudów mamy małą nagrodę: dodatkowy wolny dzień w Dzień Zaduszny, w którym to handel w naszym mieście jest już tylko wokół cmentarza, a my możemy błogo odpoczywać.
Pozdrawiam,
Monika Bębenek